Tym, co obecnie dominuje w świecie, w którym żyjemy, jest wysoce niezrównoważone uzależnienie od paliw kopalnych, które wywołuje u nas katastrofy naturalne, nienaturalnie przyspieszające kryzysy migracyjne, niedobory żywności i wody, gwałtowne pożary, konflikty zbrojne. Nieograniczony wzrost jest niemożliwy na planecie ze skończoną ilością zasobów naturalnych. Ekologiczny i społeczny kryzys, które zaczynamy obserwować, nie jest czymś odległym, co możemy pozostawić ocenie rozwoju w innych odległych krajach „Globalnego Południa”. Nasze pokolenie już zaczyna doświadczać antropogenicznych (spowodowanych przez człowieka) negatywnych zmian na całym świecie.
Aby ewaluacja stała się częścią rozwiązania wyzwań społeczno-ekologicznych, a nie częścią problemu, musimy podjąć radykalną transformację potrzebną do tego, by stać się domeną, która analizuje konkretne zagadnienia w sposób kompleksowy w oparciu o najbardziej aktualny stan wiedzy, który bezsprzecznie udowodnił już dawno temu, że podcinamy nie tylko gałąź, na której siedzimy my sami, ale wypalamy cały las.
Jednocześnie musimy być etycznie i metodologicznie przygotowani do interdyscyplinarnej współpracy we wzmacnianiu odporności lokalnych społeczności.
To, czego potrzebujemy teraz to ewaluacji transdyscyplinarnej, radykalnej w mówieniu prawdy władzy i krytycznie analizujące systemy, w których żyjemy. W przeciwnym razie nie mamy szans na nie tylko na etyczne wypełnianie swojego zawodu, ale wprost na uczciwe odpowiedzenie kolejnym pokolenie: Co zrobiliśmy, by choćby spowolnić problemy ekologiczne, tak ściśle wpływające na rozwój wydarzeń społeczno-politycznych?
Podstawowe lektury z zakresu ochrony środowiska i dynamiki systemów nie są nigdzie dostrzegane w naszym dyskursie czy akademickich syllabusach. A jednak pewne teksty stały się niezbędne do zrozumienia naszego ziemskiego zagrożenia w szerszej społeczności naukowej – na przykład Planetary Boundaries: Exploring the Safe Operating Space for Humanity autorstwa Johana Rockstroma i wielu innych z roku 2009[1], A roadmap for rapid decarbonization autorstwa tego samego autora i kolejnych naukowców z 2017 roku[2] opublikowany w czasopiśmie Science, Doughnut Economics : Seven Ways to Think Like a 21st-Century Economist autorstwa Kate Raworth. Jej książka jest szeroko dyskutowana wśród klimatologów i ekonomistów, jednak rzadko bywa przywoływana w ramach dyscypliny ewaluacyjnej. To, co Raworth proponuje, opiera się na idei granic planetarnych Rockstroma i in., dodając do tego wymiar społeczny bezpiecznego życia na planecie, wynikający z jej wieloletniego doświadczenia w pracy w Oxfam.
Analiza nie powinna się na tym kończyć. Należy poddać ją dalszej krytycznej ocenie. Na przykład w 2017 r. artykuł w BioSciencezatytułowany World Scientists’ Warning to Humanity: A Second Notice[3], miał 15 364 sygnatariuszy wśród naukowców ze 184 krajów. Rok później 50 naukowców zajmujących się klimatem podkreśliło, że „Najbardziej krytycznym pytaniem dla badań nad klimatem nie jest już pytanie o problem, ale o to, jak ułatwić transformacyjne zmiany niezbędne do uniknięcia katastrofalnej zmiany wywołanej wpływem klimatu” (Ten essentials for action-oriented and second order energy transitions, transformations and climate change research, Fazey et al, 2018[i]). W tym samym roku opublikowano analizę teoretycznych granic społecznych i ekologicznych (z teorii Kate Raworth – ilustracja poniżej) w 150 krajach, stwierdzających, że obecnie nie ma jeszcze kraju, który osiągnąłby tęą równowagę (A good life for all within planetary boundaries, O’Neill et al, 2018).
Granice społecznych i planetarnych potrzeb, wokół których powinniśmy oscylować, budują sprawiedliwy świat dla wszystkich.
Aby pokazać jeden przykład takich danych: w skwantyfikowanych, statystycznych kategoriach dane te dowodzą, że żaden kraj na całym świecie nie jest gotowy na szybką dekarbonizację i zmieszczenie się w społecznie sprawiedliwej przestrzeni operacyjnej, którą proponuje Kate Raworth (patrz rysunek poniżej).
Zaangażowanie ekspertów takich jak Clive Spash, wyjaśniający ekologiczne granice wzrostu ekonomicznego, Jem Bendell, tłumaczący potrzebę głębokiej adaptacji czy Alf Hornborg, rozwodzący się nad propozycjami alternatywnej ekonomii, wydają się być zbyt dużym wyzwaniem dla ewaluatorów wiecznie narzekających na brak czasu i zamykających się w lekturach z zakresu fetyszyzowanych metod modelowania ekonomicznego bez szerszego spojrzenia na powiązanie problemów społeczno-ekonomiczno-ekologicznych.
Jeśli jeszcze nie zakręciło ci się w głowie od tych wszystkich cytowanych materiałów, albo jesteś w głębi serca świadomym klimatologiem i masochistą obawiającym się tego, co przyniesie przyszłość, być może natknąłeś się na filmy Guya McPhersona na temat bliskiego wyginięcia człowieka. Nawet jeśli nie radykalizują tej idei aż tak bardzo, wielu klimatologów przyznaje, że nie pozostało wiele nadziei na znaczące reformy polityki, a jednocześnie nie ma zbyt wiele czasu do stracenia, jeśli chcemy uniknąć globalnych katastrof spowodowanych przez człowieka.
Nawet wiedząc, że nie możemy zakładać liniowości przyszłości, jest mało prawdopodobne, że nasi studenci ewaluacji w całej Europie (i na całym świecie) będą mieli w najbliższym czasie okazję sięgnąć po tego rodzaju lektury i omówić je na zajęciach. Dlatego też nie sądzę, by formalne szkolenia ewaluacyjne oddawały w ręce początkujących ewaluatorów narzędzia, których potrzebowaliby, by przyczynić się do pozytywnych przemian w erze Antropocenu.
Progi społeczne
Jeśli jednak nie staniemy po właściwej stronie historii, może to oznaczać, że ewaluacja narażona jest na ryzyko bycia wysoce skorumpowaną przez rządy i samorządy, rzadko przygotowane do rozważenia jakichkolwiek transformacji czy dekarbonizacji.
Uważam, że ewaluatorzy w tych burzliwych czasach mają etyczny obowiązek osobistego zaangażowania poza schematami kontraktowania. Świat, w którym żyjemy i społeczności, których jesteśmy częścią, potrzebują wizjonerskiego przywództwa opartego na krytycznej ocenie i analizie systemowej. Ryzykujemy utratę znaczenia naszej dziedziny, jeśli pozostaniemy jedynie responsywni, podczas gdy zamiast tego musimy stać się agentami najnowocześniejszego pośrednictwa wiedzy!
Dyscyplina ekonomii stoi u progu przełomowych zmian, kiedy niemożliwe stanie się wyśmiewanie ekonomii ekologicznej, ekonomii stanu ustalonego i ruchu degrowth. Podobnie ewaluacja musi wyrwać się z roli technokratycznego narzędzia coraz bardziej marginalizowanych państw w ramach (neo)liberalnych gospodarek rynkowych, jeśli chcemy twierdzić, że odgrywa istotną rolę w ulepszaniu systemów, w których funkcjonujemy.
Michael Quinn Patton w swoim przemówieniu inauguracyjnym podczas konferencji Transformations w 2017 roku w Centre for Environmental Change and Human Resilience (CECHR) na Uniwersytecie w Dundee w Szkocji przekonywał słuchaczy, że choć dostarczamy wszystkich niezbędnych danych na temat zmiany klimatu, jest ona obecnie przerażająca i cywilizacyjnie groźna, a raporty o stanie zasobów naturalnych i bioróżnorodności są ignorowane przez dziesięciolecia. Jak sugerował ten znany ewaluator, wszystkie wymagane dane już istnieją. Problem w tym, że ani my jako ewaluatorzy nie jesteśmy wystarczająco radykalni, by ułatwić ich wykorzystanie, ani politycy nie są do tego chętni.
Jak więc doprowadzić do pożądanych przemian?
Kluczową kwestią jest zmiana naszej „mentalności projektowej”. Jedną z rzeczy, której ewaluacja dowiodła przez ostatnie 50 lat, jest to, że „projekty nie zmieniają systemu”. Zatem, jakie są nasze punkty dźwigni (leverage points, jak opisuje Donatella Meadows w „Myśleniu systemowym”)?
Z pewnością nie krótkoterminowe i skoncentrowane na myśleniu projektowym cele i zadania, które przeszkadzają w uczeniu się i tworzeniu złożonych systemów, ponieważ tworzą one wąskie horyzonty myślowe. Również nie najlepsze praktyki, które sugerują, że kontekst nie ma żadnego znaczenia. Punkty dźwigni są zależne od kontekstu i wymagają naszego osobistego zaangażowania.
Mój ulubiony cytat z tego wykładu to: „Rygor tkwi w myśleniu, a nie w metodzie, która jest tylko procedurą”.
Cytat, który prowadzi mnie w moim codziennym życiu w ekospołeczności na Łotwie, jaką współzałożyłam, osobistym zaangażowaniu w lokalną społeczność oraz w pracy zawodowej, pochodzi z książki Raymonda Williamsa „Resources for Hope” (1989): „Być prawdziwie radykalnym to czynić nadzieję możliwą, a nie rozpacz przekonującą”.
I tak życzę nam wszystkim, aby wysiłki, które podejmujemy, godziny spędzone nad raportami ewaluacyjnymi i zmiany, które faktycznie wprowadzamy, były wartościowe w oczach nie tylko i nie przede wszystkim naszych Zleceniodawców, ale naszych własnych dzieci i następnych pokoleń, na które wciąż wywieramy tak niewiarygodną presję ekologiczną i społeczną.
Przedruk za: https://zendaofir.com/the-resilience-of-evaluation/
Tłumaczenie: Joanna Galant i Weronika Felcis
Korekta językowa: Marta Margiel
[1] https://www.ecologyandsociety.org/vol14/iss2/art32/
[2] https://www.science.org/doi/10.1126/science.aah3443
[3] https://scientistswarning.forestry.oregonstate.edu/sites/sw/files/Warning_article_with_supp_11-13-17.pdf
[i] https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S2214629617304413